Tytuł: Dym i lustra
Autor: Neil Gaiman
Wydawnictwo: Mag Wydawnictwo
Ilość stron: 373
Nie będę się długo rozwodzić nad tą książką. Mam mieszane odczucia co do niej. Może to był mój błąd, bo biorąc ją z biblioteki nawet nie spojrzałam na opis, byłam tak podekscytowana, że to Gaiman. W domu okazało się, że to opowiadania, a nie jest to odpowiednia forma dla mnie, oj nie.
Tak więc jest to zbiór przeróżnych opowiadań Gaimana, które zdecydował się on opublikować. Na początku jest dość długi wstęp wprowadzający nas do każdej z opowiastek, mówiący o tym, co jest jej głównym tematem i dlaczego powstała. W tym wstępie znajduje się także, moim zdaniem najlepsze, opowiadania o prezencie ślubnym dla młodej pary. Tak bardzo mnie ono zaciekawiło i pochłonęło, że byłam pewna, że reszta zbioru również będzie fascynująca. No cóż, jak się okazało, pierwsze opowiadanie było najlepsze a ja za wysoko postawiłam poprzeczkę. Było coraz gorzej. Męczyłam się i męczyłam z tą książką. Pierwsze opowieści szły mi opornie, te pisane wierszem przeczytałam, ale w głowie nic mi po nich nie zostało, potem było troszkę lepiej. Kiedy w myślach przeklinałam się za wybór tej książki, okazało się, że pod koniec opowiadania są całkiem całkiem.
Styl autora jest niby taki sam jak w innych powieściach, ale przy krótkich opowiadaniach nie czuć go tak. Nie ma takiego humoru, specyficznej narracji. Przy krótkich formach odniosłam wrażenie, że Gaiman trochę na siłę stara się pisać niektóre opowiadania, byle napisać. A w dodatku te wierszowane historie, zupełnie nie moja bajka... Nie potrafiła się w tym odnaleźć.
Jednak mimo sporej krytyki z mojej strony znalazły się, tak jak wspomniałam, dobre opowiadania, które na prawdę mnie zainteresowały. Na pewno te we wstępie, na pewno Rycerskość, Uczta, Trollowy Most, Poczucie obcości, Załatwimy ich panu hurtowo oraz Szkło, śnieg i jabłka.
Gaiman trochę stracił w moich oczach, na tyle, żeby w najbliższym czasie od niego odpocząć, ale mimo to i tak dostaje dość wysoką ocenę, bo każda niższa byłaby w moim odczuciu za niska.
Oceniam na 4/6.
Czytaliście? Co myślicie? Lubicie Gaimana? Co polecacie?
Recenzja bierze udział w wyzwaniu KLUCZNIK.
Jest to także 1/52 książka w wyzwaniu 52w2015..
Nie czytałam nic tego autora, ale mam zamiar zmienić to w tym roku. Prawdopodobnie zacznę od "Amerykańskich bogów" lub "Księgi cmentarnej", ale tej książce również dam szansę :)
OdpowiedzUsuńKsięga jest super, Bogowie też niczego sobie :)
UsuńTej książki nie czytałam, ale uwielbiam Gaimana i pewnie, nawet mimo krytyki, prędzej czy później ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńZ ręką na sercu polecić Ci mogę "Amerykańskich bogów" i "Nigdziebąź". Tam zdecydowanie czuć ten gajmanowski styl ;)
Amerykańskich bogów czytałam, była spoko. Na Nigdziebądź baaardzo poluję :)
UsuńNie lubię Gaimana. Przeczytałam kiedyś "Nigdziebądź" i była to dla mnie męczarnia, dlatego od tego czasu nie chwytam się za jego książki.
OdpowiedzUsuńO, Nigdziebądź to moje książkowe marzenie :D
UsuńJeszcze nie czytałam, ale mój brat ma wiele pozycji tego autora u siebie w biblioteczce, więc wkrótce to zmienię :)
OdpowiedzUsuńPolecam, ale akurat nie tę pozycję, chyba że lubisz opowiadania :)
UsuńMam mieszane uczucia, co do tej książki, ale jak zobaczę ją na wyprzedaży to kupię :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że w tym przypadku lepiej jedynie wypożyczyć :)
UsuńO tym autorze czytałam tylko u Ciebie i ,,Księga cmentarna" jest na mojej liście do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńA to miło, Gaiman byłby dumny, że szerzę jego twórczość :D
UsuńPrzyznam szczerze, że nie szczególnie darzę uczuciem opowiadania ;-) I nie miałam okazji czytać książek tego autora :-)
OdpowiedzUsuńW takim razie absolutnie nie jest to książka dla Ciebie :)
UsuńUwielbiam Gaimana, akurat tej książki nie czytałam, zdecydowanie muszę się z nią zapoznać. Najmilej wspominam jego "Amerykańskich bogów" :-)
OdpowiedzUsuńTo była moja pierwsza książka Gaimana, właśnie Bogowie :)
Usuń